Strona:PL Edgar Allan Poe-Opowieści nadzwyczajne tom I 109.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Niezbyt wielką wagę przywiązywałem do tych poszukiwań, — wiedziałem jedno: żadnej znikąd nadziei, wszakże jakaś nieokreślona ciekawość zniewalała mię do dalszych prób tego rodzaju. Odsunąwszy się od muru, postanowiłem przebyć powierzchnię, zakreśloną obwodem. W początkach posuwałem się naprzód z najwyższą oględnością, bowiem grunt, mimo pozorów stałości, był zdradliwy i lgnący. Po pewnym jednak czasie zdobyłem się na odwagę i jąłem kroczyć ufnie, starając się utrzymać na linii możliwie prostej. Postąpiłem mniej więcej dziesięć lub dwanaście kroków, gdy nagle reszta obrębu, zdartego z mej szaty, zgmatwała mi się między stopami. Uniosłem stopy wzwyż i gwałtownie upadłem na twarz.
W popłochu mego upadku nie zauważyłem bezpośrednio pewnej, dość zdumiewającej okoliczności, która wszakże w kilka sekund potem, gdym jeszcze trwał rozpostarty na ziemi, przykuła moją uwagę. Było tak: podbródek mój tkwił na poziomie więzienia, lecz wargi i górna część głowy, chociaż zdawały się znajdować poniżej podbródka, nie stykały się z niczem. Jednocześnie zdawało mi się, że