Strona:PL Czerwony Kapturek i inne bajki.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ach, jakżeby dobrze było zaświecić zapałkę. Mogłaby ją wyjąć, potrzeć o ścianę i ogrzać palce. Po chwili odważyła się. Szast! Zapłonęło światełko, rzucając snopy iskier i oświetlając małą rączkę, która trzymała zapałkę. Było bardzo jakieś dziwne. Przy jego blasku wydało się dziewczynce, że siedzi u wielkiego pieca z mosiężnemi obiciami i ozdobami. Ogień suty płonął, lśnił i grzał tak rozkosznie. Wyciągnęła już nóżki, by je rozgrzać, gdy nagle zapałka zgasła. Piec znikł, a ona spostrzegła, że siedzi, trzymając w ręce jeno żarzący się niedopałek.
Zaświeciła drugą zapałkę. Rozbłysła świetnie, a dziewczynka zobaczyła, że miejsce na murze, gdzie padało światło, stało się przejrzyste, jak mgła. Ujrzała wnętrze pokoju, stół nakryty śnieżystym obrusem, zastawiony piękną porcelaną, pośrodku zaś leżała na półmisku ponętna nadziewana śliwkami i jabłkami tłusta gęś, z której ulatywała wonna para. Mało