Strona:PL Bolesław Prus - Kłopoty babuni.djvu/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Zapewne chciałbyś pułkownik sięgnąć odrazu do tego, co stanowi jądro kwestji?
— Naturalnie!... Naturalnie!...
— Otóż powiem panu krótko, że jądrem metody, a raczej jądrem filozofji pozytywnej jest to, aby... to jest... tego... właściwie mówiąc... Widzi pan... metoda, a raczej filozofja pozytywna, jest do scharakteryzowania bardzo trudna!...
Pot, występujący na twarz i czoło znakomitego uczonego, był najwymowniejszym dowodem trudności scharakteryzowania metody pozytywnej, z takiem powodzeniem używanej przez socjologów warszawskich do rozstrzygania wszystkich zawiłych pytań społecznych. Lękając się tedy, aby zdolny Hiacynt nie zechciał przyobiecanego mi jądra kwestji rozcieńczyć całym ogromem swej niepospolitej erudycji, rzekłem:
— Wracając tedy do naszego folwarku, racz mnie pan objaśnić, jakiej natury byłyby te badania, które pragnąłbyś wykonywać ?
— Z największą chęcią! — odparł uprzejmy filozof. — Badania... badania moje składałyby się z szeregu obserwacyj i eksperymentów...
— Eksperymentów?... Uhu! — Przyznaję, że wyraz ten okrutnie mi się nie podobał.
— Obserwacyj i eksperymentów socjologicznych — powtórzył jakby na pocieszenie mnie Postępowicz.
Pomyślawszy chwilę, odpowiedziałem:
— Posłuchaj mnie, panie Hiacyncie. Dam ci folwark czy też fermę, przy niej utrzymanie i pensyjkę, ale pod tym warunkiem, ażebyś pan, robiąc wszelkie obserwacje, jakie ci przyjdą na myśl, wykonywał eksperymenta tylko te, które zaproponuję panu ja sam, lub mój rządca...
Postępowicz, usłyszawszy to, zrazu zmarszczył się, lecz po krótkim namyśle przyjął warunki i podał mi rękę na znak zgody.
— Rozumie się — dodałem — że rezultaty swoich nauko-