Strona:PL Bolesław Prus - Kłopoty babuni.djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Co nie mają iść?... przecie jaśnie pan zostawił pana rządcego, a pan rządca nie zrobi krzywdy jaśnie panu. Żeby tylko nie ten deszcz...
— Jakto, deszcz padał? I kiedyż to?...
— Iii... tylko trochę... przez te parę dni jak jaśnie pan wyjechał.
— Nieszczęście!... No, a jakże tam z resztą?
— Z reczką?... Reczka u jaśnie pana śliczności, takiej drugiej w całej gubernji niema...
— Ale ja się nie pytam, co z hreczką, ale co z resztą?... co z resztą gospodarstwa, rozumiesz waćpan?...
— Ny, ny!... z resztą... z resztą... Już rozumiem!... Ale skąd to jaśnie pan się o tem dowiedział?
— O czem?!
— Nu, o tem, że pan rządca dał co z resztą pisarzowi i że go wygnał...
— Co ty mówisz... wygnał?... Bez mojej wiedzy?...
— Jakto wygnał?... Z przeproszeniem jaśnie pana, ale ja takiego słowa nie mówiłem, ja się omyliłem!... Pan rządca bez jaśnie pana nie śmiałby nawet myszy wygnać z pańskiego pokoju... To dobry rządca, — on zna służbę...
— Więc nie wygnał?
— Rozumie się!... Tylko widzi jaśnie pan, był taki interes. Pan rządca poswarzył się z panem pisarzem o coś — ja nie wiem o co — i żartami powiedział, że jak złapie pana pisarza, to mu da sto batów. Nu, i złapał pana pisarza, i przez figle coś mu tam dał z resztą, ale ja już nie wiem ile, bo mi parobcy gadali tylko tyle, że jak pan pisarz zaczął nogami fikać, to aż mu but zleciał i szybę wybił!...
— I wypędził go?...
— Nie wypędził! Niech Bóg broni!... Pan pisarz sam uciekł, nawet zostawił czapkę w kancelarji...
— Ach, łotry!...
— Coprawda — ciągnął dalej roztropny Icunio — ja przy