Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 02.djvu/167

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jeżeli hrabia spodziewał się, że zrobią one na młodzieńcu wrażenie, to się nie zawiódł. Maksymiljan zadrżał, jakby wstrząśnięty iskrą elektryczną.
— Thomson i French — zawołał — więc pan znasz tę firmę?
— To są moi bankierzy w stolicy chrześcijańskiego świata — spokojnie odpowiedział hrabia. — Może pan pragnie załatwić u nich jakiś interes przeze mnie?
— O! panie hrabio! Pan byłbyś w stanie dopomóc mi w pewnych poszukiwaniach. Dom ten wyświadczył nam wielką przysługę, przyczem niewiadomo, z jakich przyczyn, nigdy się do niej przyznać nie chciał.
— Jestem cały na pańskie rozkazy — rzekł Monte Christo z ukłonem.
— Wszystko to dobrze — zagaił świeżą rozmowę Morcef, gdy spostrzegł, że hrabia i Morrel zamilkli — oddaliliśmy się jednak trochę od poprzedniego, a niewyczerpanego jeszcze tematu; mówiliśmy mianowicie o konieczności wynalezienia hrabiemu mieszkania. No, panowie, zastanówmy się wszyscy, gdzieby można było najprzyzwoiciej ulokować go?
— Na przedmieściu Saint-Germain — rzekł Chateau Renaud — wiem nawet o jednym tam się znajdującym czarownym pałacyku, będącym do wynajęcia.
— Ale cóż znowu, mój Chateau Renaud, — rzekł Debray — czyż w Paryżu niema innych, weselszych dzielnic, jak to twoje ponure Saint Germain? Niech go hrabia nie słucha i zamieszka w okolicach Palais Royal, to jest prawdziwe serce Paryża.
— A najlepiej w pobliżu opery — powiedział Beauchamp... — Gdy hrabia każe sobie na balkon wynieść poduszki ze srebrzystej materji, i spocznie sobie na nich, paląc fajkę i połykając swoje pigułki, mieć będzie wtedy przed oczami cały Paryż.
— A tobie nie przychodzi co na myśl, Morrelu? — zapytał Morcef.
— Owszem, odpowiedział młodzieniec z uśmiechem, — mam pewną myśl, tylko waham się, czy ją wypowiedzieć. Otóż hra-