Strona:PL Aleksander Dumas-Dama kameliowa.djvu/260

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Czy prócz tego jesteś pani pewną, że życie, które dla niego porzucasz, nie miałoby dla ciebie pociągu? Czy jesteś pewną, ty, która tyle kochałaś, że nie będziesz innego już kochała? Czy wreszcie, nie będziesz kiedyś cierpiała nad pętami, jakie wasz związek zarzuci na życie twego ukochanego, a nie potrafisz go z nich uwolnić ni pocieszyć, jeśli z wiekiem, myśli ambitne nastąpią po snach miłości? Pomyśl, pani, nad tem wszystkiem! Kochasz Armanda, dowiedź mu tego jedynym sposobem, jaki ci jeszcze został: poświęcając dla jego przyszłości twą miłość. Jeszcze nie było nieszczęścia, ale będzie, a może daleko większe, niż to, jakie przewiduję. Armand w zazdrości może wyzwać człowieka, który cię dawniej kochał, mogą się bić, może być wreszcie zabitym i pomyśl, cobyś odrzekła ojcu, któryby przyszedł spytać się ciebie o rachunek z życia swego syna?...
„Nakoniec, moje dziecię, wiedz jeszcze i o tem, bo ci niewszystko powiedziałem, co mnie sprowadziło do Paryża. Mam córkę, młodą, piękną, czystą jak anioł. Ona kocha i ona także uczyniła z tej miłości marzenie swego życia. Pisałem o tem wszystkiem do Armanda, ale całkiem zajęty panią, nie odpowiedział mi. Otóż moja córka idzie zamąż. Zaślubia człowieka, którego kocha, wchodzi w łono szanownej rodziny, pragnącej, by i w mojej wszyscy byli takimi. Rodzina człowieka mającego być moim zięciem, dowiedziała się, jak Armand żyje w Paryżu i oznajmiła mi, że cofnie swe słowo, jeśli Armand będzie tak żył dalej. Przyszłość dziecka, które nic ci nie jest winne, a któ-