Strona:PL Aleksander Dumas-Dama kameliowa.djvu/198

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gród należący do niego, otoczony murem dość wysokim na to, by nas oddzielił od sąsiadów, nie ograniczając przecież widoku.
Było to lepiej, niż się spodziewałem.
Udałem się do siebie, by pożegnać się z mojem mieszkaniem. Małgorzata tymczasem poszła do jakiegoś urzędnika, który, jak mówiła, zrobił już to dla jednej z jej przyjaciółek, o co ona go będzie prosić.
Powróciła na ulicę Provence zachwycona. Człowiek ten przyrzekł jej zapłacić wszystkie długi, dać jej kwity i jakie dwadzieścia tysięcy franków za jej meble.
Widziałeś jak poszła licytacya i że ten poczciwy człowiek zyskał na niej trzydzieści tysięcy franków.
Odjechaliśmy weseli do Bougival, nie przestając rozmawiać o naszych projektach na przyszłość, które co chwila w różowych kolorach nam się przedstawiały.
W tydzień potem, siedzieliśmy przy śniadaniu, gdy Nina dała mi znać, że służący mój czeka na mnie.
Kazałem mu wejść.
— Panie — rzekł mi — pański ojciec przyjechał do Paryża i prosi, byś się pan natychmiast udał do siebie, gdzie cię czeka.
Wiadomość ta była rzeczą najprostszą w świecie, a jednakże Małgorzata i ja spojrzeliśmy na siebie.
Przewidywaliśmy nieszczęście w tym wypadku.
Nie dała mi jednak poznać jeszcze wrażenia, kiedy biorąc ją za rękę rzekłem: