Strona:PL Aleksander Dumas-Dama kameliowa.djvu/063

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Mój towarzysz, nie chcąc mnie zostawiać w tak śmiesznem położeniu, rzekł:
— Małgorzato, nie dziw się wcale, że pan Duval nic do ciebie nie mówi, pani takieś go wzruszyła, że nie może wynaleźć nawet słowa.
— Ja myślę, że dlatego ten pan towarzył ci, żeś się nudził sam przyjść.
— Gdyby to było prawdą — wtrąciłem — nie byłbym prosił Ernesta, by pytał się o pozwolenie przedstawienia mię pani.
— Był to tylko może środek opóźnienia fatalnej chwili.
Ci, którzy żyli z dziewczynami tego rodzaju co Małgorzata, wiedzą dobrze, że mają przyjemność w drażnieniu się z mężczyznami, których widzą po raz pierwszy. Bezwątpienia jestto odwet za upokorzenia, jakie zmuszone są częstokroć znosić od mężczyn, których widzą codzień.
Chcąc im więc odpowiadać, trzeba być obznajmionym dobrze z ich światem, którego ja nie znałem, zresztą wyobrażenie moje o Małgorzacie wyegzagerowało jej żarty. Nic nie mogło mi być obojętnem ze strony tej kobiety. Więc też wstałem, mówiąc z pewnem wzburzeniem w głosie, czego nie mogłem pokryć:
— Jeśli tak pani myślisz, pozostaje mi tylko prosić ją o wybaczenie za niedyskrecyę i pożegnać panią, zapewniając, że się takowa więcej nie powtórzy — poczem skłoniłem się i wyszedłem.
Zaledwie zamknąłem drzwi, gdy usłyszałem trzeci