Strona:PL Aleksander Dumas-Dama kameliowa.djvu/054

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pować z wysiłkiem, zęby szczękały jedne o drogie, ręce miał zimne, gwałtowne drżenie nerwowe opanowało go całkiem. Mówiłem do niego, nie odpowiadał, pozwalał się tylko prowadzić.
Przy bramie znaleźliśmy powóz. Był już czas.
Zaledwie usiadł, gdy dreszcz się powiększył i istotny atak nerwowy nastąpił, wśród którego bojaźń przestraszenia mnie wywołała słowa z jego ust:
— To nic, to nic, chciałbym płakać...
I widziałem jak mu się pierś wznosi a krew napływa do oczów, lecz łez tam nie było.
Podałem mu flakon, jaki trzymałem, do wąchania i kiedyśmy przybyli do domu, miał tylko jeszcze dreszcze.
Przy pomocy służącego położyłem go do łóżka; kazałem rozniecić wielki ogień w jego pokoju i pobiegłem do mego doktora, któremu opowiedziałem wszystko, co zaszło.
Przyszedł.
Armand był cały czerwony, miał gorączkę, plótł rzeczy bez związku, wśród których można było wyraźnie odróżnić imię Małgorzaty.

— No i cóż, ani mniej ani więcej, jak zapalenie mózgu i to dzięki Bogu, gdyż zdaje mi się, że gdyby to nie nastąpiło — oszalałby! Szczęściem choroba fizyczna zabije moralną i za miesiąc wyleczy się z jednej a może i z drugiej...