Strona:PL-Denis Diderot-Kubuś Fatalista i jego Pan.djvu/246

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dzielnym człowiekiem. — Być może wspaniałym łajdakiem. — Opowiesz mi to jutro rano.
Nadeszło to rano i podróżni rozstali się; margrabia des Arcis jechał bowiem w inną stronę. — Usłyszymy tedy może dalszy ciąg amorów Kubusia? — Mam nadzieję; natomiast zupełnie pewnem jest, że pan jego wie już która godzina, zaczerpnął niuch tabaki i rzekł: „I cóż, Kubusiu, a twoje amory?“
Kubuś, zamiast odpowiedzieć na pytanie, prawił: „Nie sąż to czorty! Od rana do wieczora wyklinają to życie, a nie mogą się zdobyć aby je porzucić! Czyżby to znaczyło, iż, wszystko razem wziąwszy, życie nie jest tak złą rzeczą, czy może obawiają się trafić na coś gorszego?
PAN. — I jedno i drugie. Ale, ale, Kubusiu: wierzysz ty w życie przyszłe?
KUBUŚ. — Ani wierzę ani nie-wierzę; nie myślę o niem. Cieszę się jak umiem tem, które nam tu dano jako zadatek przyszłej sukcesyi.
PAN. — Co do mnie, uważam się niby za poczwarkę; chętnie wyobrażam sobie, że motyl, czyli moja dusza, przebiwszy jednego dnia skorupę, wzleci w górę, ku sprawiedliwości boskiej.
KUBUŚ. — Prześliczny obrazek.
PAN. — Nie mój; znalazłem go, zdaje mi się, u pewnego poety włoskiego nazwiskiem Dante, który napisał dzieło pod tytułem: Komedja Piekła, Czyśćca i Raju[1].
KUBUŚ. — To mi szczególny przedmiot do komedji!

PAN. — Są tam, dalipan, ładne rzeczy, zwłaszcza w owem Piekle. Zamyka herezyarchów w grobowce

  1. „Non v’acorgete voi che noi siam vermi
    Nati a formar l’angelica farfalla
    Che volla alla giustizia senza schermi?“

    Dante, Czyściec, pieśń X, w. 123.