Strona:PL-Denis Diderot-Kubuś Fatalista i jego Pan.djvu/097

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

barwami kochanek, harcująca na rumakach, z lancą w garści, z podniesioną lub opuszczoną przyłbicą, spoglądająca dumnie na siebie, mierząca się wzrokiem, grożąca sobie, obalająca się w kurzawę, zasiewająca arenę popisu ułamkami strzaskanej broni, toćto nie kto inny, jeno przyjaciele zazdrośni wzajem o chwałę i zasługę. Owi przyjaciele, z chwilą gdy, każdy na jednym krańcu szranków, złożyli lance do natarcia i pocisnęli ostrogą brzuchy biegunów, stawali się najstraszliwszymi wrogami; rzucali się na siebie wzajem z tą samą wściekłością jaka ogarniała ich na polu bitwy. Więć cóż! nasi dwaj oficerowie byli jeno dwoma paladynami, zrodzonymi za naszych dni, z obyczajem dawniejszego czasu. Odwaga raz jest wyżej, raz znowu niżej w cenie: im jest pospolitsza, tem mniej się ludzie nią szczycą, tem mniej ją wysławiają. Przyjrzyjcie się różnym skłonnościom i ludziom: zauważycie między nimi takich, o którychby można powiedzieć iż przyszli na świat za późno: są z innego wieku. I cóż przeszkadzałoby mniemać, iż nasi dwaj rycerze wszczynali te codzienne i niebezpieczne walki przez samo jeno pragnienie znalezienia słabej strony przeciwnika i uzyskania przewagi? Pojedynki powtarzają się w społeczeństwie pod wszelką postacią; między księżmi, między urzędnikami, pisarzami, filozofami; każdy stan ma swoją lancę i swoich rycerzy, a nasze najbardziej czcigodne, najbardziej lube zebrania, są jeno małymi turniejami, gdzie również nosi się niekiedy barwy miłości w sercu, jeżeli nie na ramieniu. Im więcej widzów, tem zapasy żywsze; obecność kobiet doprowadza zapał i zaciekłość do ostatecznych granic,