Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 18 - W dolinie łez. Od r. 1863-1901.djvu/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Do mieszkania Michała nikt nie pukał, i nikogo za sobą nie pociągnął. A było to aresztowanie bardzo ważne i mogło mieć groźne następstwa.
Tymczasem wyrządziło tylko wielką krzywdę narodowej organizacji robotniczej. Pracę podjęli inni, lecz nikt go nie umiał zastąpić.

A wkrótce potem przyszła klęska ostateczna (1901).
Przysłano kogoś z Krakowa, aby się porozumiał z członkami organizacji w Królestwie, w jaki sposób wzmocnić osłabione siły, jakie są najpilniejsze braki i potrzeby, jak im zaradzić.
Przysłany jegomość był śledzony od początku, lecz nic o tem nie wiedział. Tym sposobem, odwiedzając członków organizacji, wskazywał do nich drogę.
Pewnej nocy znowu obława. W lokalu wskazanym dzwonek po północy. Pan domu jeszcze nie śpi, idzie do drzwi.
— Kto tam?
— Telegram.
— Zaraz, tylko się ubiorę.
Tymczasem on i żona starają się zniszczyć papiery, zawsze przygotowane na taki wypadek. Wrzucają paczkę do luftu wentylacyjnego lub umieszczają w innej, obmyślonej dawno kryjówce.
Za drzwiami klątwy, wreszcie otwierają.
Dzieci się obudziły, zaczynają płakać, matka je uspokaja.
Pan domu siedzi spokojnie pod strażą, niewolno mu się ruszyć. Policja przewraca mieszkanie. Z szaf wyrzucają ubranie, bieliznę, papiery z biurka zabierają z sobą, przeglądają uważnie książki w bibljotece, i zabierają, co im się podoba. Często rozcinają wyściełane meble, materace, rewidują łóżeczka dzieci, zdejmują obrazy, zaglądają pod dywany, przetrząsają kuchnie, piwnice i strychy.