Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 18 - W dolinie łez. Od r. 1863-1901.djvu/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Coraz trudniej. To już nie dzieci, lecz kierownicy i wykonawcy zarazem bardzo poważnej i szerokiej pracy. Bez nich wiele rzeczy upadnie. Wielka, ogromna strata, narazie prawie niepowetowana. Bez młodzieży pień tylko organizacji pozostał.

Wśród robotników snuje się niezapomniana, legendowa postać Michała.
Pochodził z ziemi Siedleckiej, z unitów, sam na szczęście unitą nie był, ale miał z nimi liczne i ścisłe stosunki.
W Warszawie robotnik w fabryce żelaznej, prosty robotnik. Co sobota froteruje podłogi u jednego ze swoich zwierzchników. Tam dostaje pisma, książki do czytania. Tam przyprowadza księdza i parę unicką do ślubu. Odtąd większe zbliżenie i zaufanie wzajemne.
Michał rozwozi „Polaka“ po kraju. Ładuje w koszyk, na to trochę siana, a na niem kwoka lub kaczka na jajach.
I jakoś go nie łapią.
Po ładunek bibuły jedzie do Krakowa. Ma jej parę pudów na sobie, jeśli go wezmą do osobistej rewizji — stracony.
Zbliża się do żandarma i wtyka mu rubla, a zarazem pokazuje garść orzełków w ręku.
— Panie — ja to kupiłem — w Krakowie...
— Idź do czorta! — burczy żandarm i odwraca się, zabrawszy rubla.
Michał bezpieczny: żandarm go przemyci.
Michał łączy organizację ze światem robotniczym. On w nim zawiązał kółka narodowe, dostarcza im „Polaka“, książek, wszelkich odezw; w niedziele urządza zebrania w mieszkaniu robotniczem gdzieś nad Wisłą i zawiadamia o tem warszawskiego komisarza Ligi, żeby na nie posłał odpowiedniego mówcę; on jest tym głównym węzłem i łącznikiem z narodową pracą pośród robotników, która od Mickiewiczowskiej rocznicy przedstawia się bardzo poważnie.