Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 17 - Emigracja - Rok 1863.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W Wielkopolsce.

Dawno nie widzieliśmy prastarego grodu, kolebki państwa polskiego, Poznania. Zagarnęły go Prusy przy drugim rozbiorze, i odtąd ciszej jakoś w taj dzielnicy, niż w innych częściach zagrabionej Polski.
Czy pogodziła się ze swoim losem? czy jej dobrze? czy ciśnie ją stopa Prusaka tak mocno, że jęku wydać nie ma siły?
Na chwilę ożyła pod Napoleonem, ale milczy w roku 30-ym. Niewielu Poznańczyków walczyło w szeregach, snadź mocniejszy trzymał ich łańcuch.
Bo o sercu braterskiem świadczy gorące współczucie najodważniejszych jednostek, gościnność z jaką przyjmują nieszczęsnych wygnańców, pomoc dla kalek, starców.
W szpitalach wojskowych od pierwszego strzału zjawia się jasna postać Emilji Szczanieckiej, z możnego domu w księstwie, i przez cały czas wojny jest dla rannego żołnierza aniołem opiekuńczym. Jej widok rozjaśnia wynędzniałe twarze, w sercach budzi otuchę i nadzieję.
Jest niestrudzona. Dochód z wielkiego majątku przeznacza na niesienie ulgi nieszczęśliwym, oddaje im wszystkie siły i czas wszystek. Jej dom przytułkiem kalek; nikt napróżno nie zwraca się do niej o pomoc; najbliższe jej sercu potrzeby młodzieży, jej nauka, przyszłość.
I Prusak na to wszystko pozwala?
Niebardzo: grozi jej konfiskata majątku, więzienie, pomimo to o łaskę prosić nie chce. Jeśli będzie skrzywdzona, zniesie krzywdę, jak tylu innych.
I król pruski nie podpisuje wyroku: nie śmie karać za czyny miłosierdzia. Wynosi się tą łaską ponad cara: przebacza szlachetnej, że śmiała być Polką.
Przepłynęła przez księstwo fala tułaczy-pielgrzymów, zostać im tu niewolno, choć pamiętać o nich wciąż trzeba. Na miejscu jednak jest praca