Strona:Listy O. Jana Beyzyma T. J. apostoła trędowatych na Madagaskarze.djvu/392

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czarnych pacjentów, a która Ojca pewno ubawi. Przyszedł do mnie jeden z chorych i mówi: »Chodź Ojciec zobacz Pawła, ma silną febrę, a boi się ciebie zawołać, bo wie, że mu dasz chininy, której pić nie chce, bo gorzka. Powiedział mi, że jak będzie się widział umierającym, to ciebie zawoła, żebyś go wyspowiadał i zaopatrzył«. Nie chciałem wierzyć, żeby ten Paweł nie chciał zażyć chininy dla goryczy, bo to nie dziecko, ale ogromne chłopisko. Idę i pytam: »Pawle, czy to prawda, że nie chcesz lekarstwa, bo gorzkie? Daj mi rękę, niech zobaczę czyś chory, czy zdrów«. Wziąłem go za puls i rzeczywiście gorączkę miał silną. »Chory jesteś, mówię mu, zaraz ci przyniosę lekarstwo«. On na to: »Napróżno Ojcze, nie będę pił, bo gorzkie« i, mówiąc to, skrzywił się tak, jakby nie jedną, ale co najmniej jaki dziesiątek zielonych cytryn rozgryzł naraz. Nie zważając na to, rozpuściłem chininy w wodzie (w opłatku żaden z nich nie potrafi połknąć) i mówię mu: »Wypij to, boć przecie gorączka silna może cię zabić, jeżeli nie chcesz lekarstwa, to znaczy chcesz się zabić, a nie masz prawa, bo piąte przykazanie nie pozwala«. On ciągle swoje: »Nie będę pił, Ojcze, bo gorzkie, niedobre«. Żeby skończyć to ceregiele, powiedziałem mu: »Wypij, a potem mi powiesz, że nie chcesz go pić — rozumiesz? Jak to wypijesz, a będzie później potrzeba, to ci dam drugie tyle — gól«. Choć z niechęcią, ale wypił wszystko, krząknął potężnie i mówi: »Gorzkie«. Jako odpowiedź na to, włożyłem mu trochę cukru do ust i odszedłem.
Niech Ojciec teraz sam powie, jak tu się dziwić, kiedy czasem mały dzieciak nie chce lekarstwa wy-