Strona:Listy O. Jana Beyzyma T. J. apostoła trędowatych na Madagaskarze.djvu/325

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
LIST XLI.


Fianarantsoa, 25 maja 1903 r.


Sprawdziło się przysłowie: »Człowiek strzela, ale Pan Bóg kule nosi«. Zwlekałem z napisaniem do Ojca w nadziei, że będę mógł razem z listem posłać fotografje rozpoczętej budowy schroniska, a tymczasem nic z tego, muszę czekać jeszcze sam nie wiem jak długo. Był tu w domu misyjnym w Fianarantsoa, jeden Ojciec umiejący fotografować i mający wszystko, co do tego potrzebne, zaprosiłem go do siebie i obiecał mi, że przyjdzie, tymczasem wysłano go do dalszych posterunków na wschód wyspy, więc dotrzymać obietnicy nie mógł. Jest w Fianarantsoa Malgasz fotograf i mówiono mi, że wcale nieźle fotografuje, ale zawezwać go też nie mogłem, bo czarny artysta gdzieś poszedł na zarobek, więc muszę czekać, aż powróci. Koniec końcem, że musi Ojciec na razie przyjąć dobre chęci za uczynek, a jak tylko będzie to możliwem, zaraz fotografie każę porobić i przyszlę je Ojcu. Pocieszam się tem, że »co się odwlecze, to nie uciecze« i że »nie ma tego złego, coby na dobre nie wyszło«. Robota nie stoi, więc im póź-