Strona:Król Lir (William Shakespeare) 089.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Ażeby poszła za radą rozumu.
Bywaj mi teraz zdrów. Gdybyś przypadkiem
Tego ślepego zdrajcę gdzie napotkał,
Pomnij, że tego, co go sprzątnie, hojna
Czeka nagroda.
Oswald.Radbym go napotkać.
Łaskawa Pani, byś się przekonała,
Czyjej się strony trzymam.
Regana.Idź szczęśliwie.
(Wychodzą).


SCENA VI.
Okolica w poblizkości Dowru.
(Wchodzi Gloster i Edgar w ubraniu wieśniaczem).


Gloster. Kiedyż dojdziemy na szczyt tego wzgórza?
Edgar. Drapiemy się nań, panie; nie czujecież,
Jak to iść ciężko?
Gloster.Grunt zdaje się równy.
Edgar. Okropnie stromy. Nie słyszycie morza?
Gloster. Nic wcale.
Edgar.Widać więc, że wasz brak wzroku
I innym zmysłom odejmuje władzę.
Gloster. W istocie, być to może. Mnie się zdaje,
Że twój głos inny teraz, że twa mowa
Jest rozsądniejszą i gładszą, niż pierwej.
Edgar. Mylisz się, panie; niema we mnie zmiany,
Chyba w ubraniu.
Gloster.Zdaje mi się jednak,
Że lepiej mówisz.
Edgar.Jesteśmy na miejscu:
Stójcie spokojnie. — O, jakże to strasznie,
Jak to odurza patrzeć w taką głębię!
Wrony i kawki, krążące w pośrodku,
Ledwie wydają się wielkości chrząszczów.
W połowie chylu wisi jakiś człowiek,
Zbierając morski kopr: okropna czynność!
Zda mi się, że się wydaje nie większym,
Jak jego głowa. Rybacy, chodzący
Owdzie wzdłuż brzegów, rzekłbyś, że to myszy;
A ów ogromy statek na kotwicy