Strona:Król Lir (William Shakespeare) 064.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
W ciżbę nie będą wchodzić rzezimieszki;
Lichwiarze w polu liczyć będą wory,
A nierządnice fundować klasztory:
Wtedy przyjdzie do gomonu
W wielkiem państwie Albionu;
Wtedy czas przyjdzie, że modą dziwaczną,
Na nogach u nas ludzie chodzić zaczną.
Przekazuję to proroctwo Merlinowi, który ma przyjść po mnie.(Wychodzi).


SCENA III.
Pokój w zamku Glostera.
(Gloster i Edmund).


Gloster. O, Edmundzie, nienaturalny ten postępek oburza mnie. Gdym ich prosił, aby mi pozwolili nad nim się zmiłować, odjęli mi prawo użytkowania z własnego mego domu; pod karą wiecznej niełaski zabronili mi mówić o nim, wstawiać się za nim i wspierać go w jakibądź sposób.
Edmund. Co za srogość naturze przeciwna!
Gloster. Cicho, cicho; nie mów nic o tem, co ci powiem. Książęta nasi są z sobą na bakier, nawet na gorszej jeszcze stopie. Odebrałem tej nocy list — niebezpieczna rzecz o tem mówić — schowałem ten list w moim gabinecie. Ciężkie krzywdy, jakie król teraz ponosi, będą spełna pomszczone. Część wojska już wylądowała. Trzeba nam stać po stronie króla. Pójdę go wyszukać i wesprzeć potajemnie. Idź ty do księcia i zabaw go rozmową, aby ten mój krok miłosierny uszedł jego oka. Jeżeli się o mnie zapyta, powiedz mu, żem zasłabł i poszedł do łóżka. Chociażbym miał śmiercią to przypłacić, jak mi tem i zagrożono, muszę dać pomoc memu staremu panu. Ważne się rzeczy gotują. Proszę, cię, Edmundzie, bądź ostrożny.
(Wychodzi).
Edmund. O tem współczuciu książę, z przeproszeniem,
Dowie się zaraz i o liście także.
Będzie to, sądzę, zasługą nielada
I płodną w skutki: co ojciec postrada,