Strona:Król Lir (William Shakespeare) 039.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Król Lir. Jakto?
Błazen. Nie trzeba ci się było zestarzeć, dopókiś nie zmądrzał.
Król Lir. O, bogowie, nie dajcie mi oszaleć! Zachowajcie mi przytomność! Nie chciałbym oszaleć.
(Wchodzi jeden z rycerzy).
Czy konie w pogotowiu?
Rycerz. W pogotowiu, Panie.
Król Lir. Siadajmyż.
(Wychodzą).


AKT DRUGI.


SCENA I.
Dziedziniec w zamku hrabiego Glostera.
(Wchodzą Edmund i Kuran ze stron przeciwnych).


Edmund. Dobry wieczór, Kuranie.
Kuran. I wam, milordzie. Byłem u waszego ojca i udzieliłem mu wieści, że książę Kornwalii z swą księżną Reganą tej nocy tu przybędą.
Edmund. Cóż ich sprowadza?
Kuran. Nie wiem. Słyszałeś, milordzie, o krążących nowinach, albo raczej o szeptanych? bo to są dotąd rzeczy podawane na ucho.
Edmund. Nie słyszałem o żadnych. Cóż to takiego?
Kuran. Nie słyszałeś o prawdopodobnie wiszącej wojnie między książętami Albanii i Kornwalii?
Edmund. Ani słowa.
Kuran. Więc kiedyś o tem usłyszysz. Żegnam cię, milordzie.
(Wychodzi).
Edmund. Książę tej nocy, tu? Dobrze, wybornie!
To się w me plany samo przez się wplata.
Mój ojciec wysłał straże dla pojmania
Mojego brata, ja zaś mam przed sobą
Ślizkie zadanie, które spełnić muszę.
Przedsiębiorczości i fortuno, sprzyjaj!
Bracie, znijdź, mam ci coś powiedzieć. Bracie!
(Wchodzi Edgar).