Strona:Juljusz Verne-Podróż naokoło świata w ośmdziesiąt dni.pdf/050

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 50 —–

Zadzwonił na gospodarza.
— Panie — rzekł, patrząc na niego badawczo, — czy to z królika?
— Tak, panie, — rzekł bezczelnie, — z królików.
— A czy ten królik nie miauczał czasem, gdy go zabijano?
— Czy miauczał? Aleź, proszę pana. Królik miauczał? Przysięgam...
— Panie gospodarzu hotelu, — powiedział Fogg chłodno, — nie przysięgaj pan i pamiętaj o tem, że niegdyś w Indjach koty uważane były za zwierzęta święte. Były to dobre czasy.
— Dla kotów, panie?
— A może także i dla podróżnych!
Uczyniwszy tę uwagę, Fogg jadł już inne potrawy spokojnie.
W kilka minut po tej scenie, Fix udał się do dyrektora policji.
Przedstawił mu się, jako dedektyw i opowiedział o swej podróży i podejrzeniach co do Fogga.
Pytał się, czy nie przyszedł z Londynu rozkaz aresztowania?
Dowiedział się, że nie otrzymano żadnej depeszy.