Strona:Juliusz Verne-Podróż Naokoło Księżyca.djvu/260

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.




ROZDZIAŁ XXI.

J.—T. Maston przyzwany.


Niemały był ruch i ożywienie na pokładzie korwety Susquehanna. Oficerzy i majtkowie zapomnieli o strasznem niebezpieczeństwie jakiego cudem prawie uniknęli, gdyż przed chwilą mogli być zgnieceni i zatopieni. Zajęci byli jedynie katastrofą zakończającą tę sławną podróż. Tak więc, najśmielsze z przedsięwzięć starożytnych i nowych czasów, opłacone było życiem odważnych awanturników, którzy je spełnić probowali.
— To „oni“ wracają, — powiedział młody miczman, a wszyscy zrozumieli jego wyrazy; nikt nie wątpił że ten meteor jest pociskiem klubu puszkarskiego: o losie podróżników w nim zamkniętych zdania były podzielone.
— Oni umarli! mówił jeden.