Strona:Juliusz Verne-Podróż Naokoło Księżyca.djvu/259

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

strzaskała na kawałki, i wpadła w wodę z hukiem ogłuszającym.
Gdyby przeszła o kilka stóp bliżej, byłaby zatopiła piękną korwetę ze wszystkiem, co się na niej znajdowało.
W tej chwili ukazał się nawpół ubrany kapitan Blomsberry, a biegnąc na przód okrętu, gdzie poskoczyli wszyscy oficerowie.
— Za pozwoleniem łaskawych panów, zapytał, co się to stało?
Młody miczman, odpowiadając jakby w imieniu wszystkich, rzekł.
— Dowódzco! to „oni“ wracają!