Strona:Juliusz Verne-Podróż Naokoło Księżyca.djvu/204

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.




ROZDZIAŁ XVI.

Półkula południowa.


Pocisk uniknął bardzo ważnego i wcale nieprzewidzianego niebezpieczeństwa. Któżby pomyślał o takiem spotkaniu z meteorami? Te ciała błądzące mogły na serjo zatrwożyć naszych podróżników. Bolidy były dla nich skałami na tem morzu eterycznem, których, mniej szczęśliwi niż żeglarze, uniknąć nawet nie mogli. Lecz czyż się na to uskarżali ci awanturnicy przestworza? Nie, albowiem natura dała im ten wspaniały widok meteoru kosmicznego pękającego przez zbyteczne naprężenie, i ponieważ ten nieporównany fajerwerk, jakiegoby żaden najzręczniejszy ogniomistrz urządzić nie potrafił, oświecił im na kilka sekund niewidzialną stronę księżyca. W tem nagłem rozjaśnieniu ukazały im się lądy, morza i lasy. Czy więc atmosfera przynosiła tej nieznanej stronie swe atomy ożyw-