Strona:Juliusz Verne-Podróż Naokoło Księżyca.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

do celu. Niepokój ten wzrosłby jeszcze niezawodnie, gdyby czuli jak małą była ich szybkość; wydałaby im się ona całkiem niewystarczającą do osiągnięcia celu, a to dlatego, że pocisk wtedy nie miał żadnej prawie wagi, która zmniejszając się stopniowo, znikła prawie na tej linji, gdzie siły przyciągające księżyca i ziemi nawzajem się zobojętniają.
Pomimo tak ważnych zajęć, Michał Ardan nie zapomniał o przysposobieniu rannego posiłku z największą punktualnością. Podróżni jedli z wielkim apetytem wyborny buljon ugotowany na gazie, i mięso zakonserwowane. Na zakończenie uczty spełniono kilka kieliszków dobrego wina francuzkiego, i z tego powodu Michał Ardan uczynił uwagę, że winnice na księżycu, ogrzane tak palącem słońcem, powinnyby wydawać najszlachetniejsze gatunki jagód, — jeśli tam są winnice. W każdym razie, przezorny Francuz nie zapomniał zapakować kilka szacownych szczepów Medoc i Cote-d’Or, na które liczył najwięcej.
Przyrząd Reiset’a i Regnault’a funkcjonował wciąż z największą dokładnością. Powietrze przechowywało się w stanie zupełnej świeżości. Najmniejsza cząsteczka kwasu węglowego nie oparła się potażowi, a tlen, według zapewnień kapitana, był w najlepszym gatunku. Nieco pary wody zamkniętej w pocisku, mięszając się z tem powietrzem, odświeżało suchość jego, i z pewnością nie wszystkie apartamenta Paryża, Londynu albo Nowego Jorku, nie wszystkie sale teatralne, znaj-