Strona:Juliusz Verne-Podróż Naokoło Księżyca.djvu/078

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Drugą przyczyną jest to, że nie trzeba zimna, które teraz jest bardzo wielkie zewnątrz, wpuścić do pocisku, bobyśmy pomarzli bez ratunku.
— Jednakże słońce.....
— Słońce ogrzewa nasz pocisk, który pochłania jego promienie, ale nie ogrzewa próżni, w jakiej obecnie bujamy. Gdzie nie ma powietrza, nie ma ani ciepła, ani światła przezroczystego, i dlatego tam, dokąd promienie słoneczne wprost nie dochodzą, jest ciemno i zimno. Ta temperatura pochodzi z promieniowania gwiazd, i takąby mieć musiała kula ziemska, gdyby kiedy słońce zagasło.
— Lecz tego nie można się obawiać, dodał Nicholl.
— Kto wie! rzekł Michał Ardan. Przypuszczając nawet że słońce nie zagaśnie, czyż nie może być że ziemia się od niego oddali.
— Ah! wyborny jesteś Michale z twojemi pomysłami, rzekł Barbicane z uśmiechem.
— Eh! odparł Michał Ardan, czyż nie wiadomo, że ziemia przeszła przez ogon komety w 1861 roku? Przypuśćmy zatem jakiegoś kometę, którego przyciąganie będzie większe, niż przyciąganie słoneczne; w takim razie droga ziemska zawróci się ku gwiaździe błądzącej i zostawszy jej satelitą, może być przez nią pociągnięta na taką odległość, że promienie słoneczne żadnego na jej powierzchnię wpływu mieć nie będą.