Strona:Juliusz Verne-Podróż Naokoło Księżyca.djvu/050

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dychanie. Przez dwanaście godzin atmosfera wnętrza kuli nasyciła się tym gazem trującym, powstałym ostatecznie ze spalenia pierwiastków krwi przez tlen wdychany. Nicholl poznał ten stan powietrza po ziajaniu Dyany. W rzeczy samej, kwas węglowy — w skutek takiego zjawiska jakie dostrzegać się daje w sławnej Psiej Grocie (pod Neapolem) — z powodu swej ciężkości gromadził się na spodzie pocisku. Biedna Dyana mając głowę nizko, musiała wprzód nim jej panowie ucierpieć od tego gazu. Lecz kapitan Nicholl spiesznie zapobiegł temu stanowi rzeczy. Rozstawił on na spodzie pocisku kilka zbiorników napełnionych potażem gryzącym, i potrząsał niemi przez czas jakiś, a materja ta bardzo chciwa na kwas węglowy, pochłonęła go zupełnie i oczyściła powietrze.

Następnie nasi podróżni rozpoczęli przegląd zabranych z sobą narzędzi. Termometry i barometry okazały się nietknięte, tylko jeden termometr do minimum, miał rurkę potłuczoną. Wyborny aneroid (barometr metaliczny), zachowany w pudełku, którego ściany były watą wysłane, został zawieszony na haku. Oczywiście, że przyrząd ten wskazywał tylko ciśnienie powietrza wewnątrz pocisku; prócz tego jednak znaczył on także ilość pary wodnej w temże powietrzu zawartej. W tej chwili wskazówka jego wahała się między 730 i 760 milim.[1]. Było to „na pogodę.“

  1. Nie bardzo to zgodne z zasadami nauki. (P. R.)