Strona:Juliusz Verne-Podróż Naokoło Księżyca.djvu/049

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zornemu onych urządzeniu. Zapasy żywności dość znacznie nagromadzone, mogłyby na rok cały dla trzech wystarczyć podróżników. Barbicane chciał się zabezpieczyć na przypadek, gdyby pocisk upadł na część księżyca nieurodzajną. Co zaś do wody i zapasu wódki, których było pięćdziesiąt gallonów (225 kwart), te mogły wystarczyć na dwa miesiące tylko. Lecz według ostatnich spostrzeżeń astronomów, na księżycu atmosfera była nizka i gęsta, przynajmniej w głębokich jego dolinach, a przeto i źródeł pewno tam nie brakowało. Tak więc, w czasie podróży, a nawet i w ciągu pierwszego roku swego osiedlenia się na księżycu, trzem naszym awanturniczym poszukiwaczom ani głód, ani pragnienie dokuczyć nie mogły.
Pozostawała kwestja powietrza wewnątrz pocisku. Przyrząd Reiset’a i Regnaut’a do wydobywania tlenu, na dwa miesiące zaopatrzony był w chloran potażu. Pochłaniał on wprawdzie pewną ilość gazu, bo materję produkującą tlen musiał utrzymywać w temperaturze wyższej nad czterysta stopni; ale za to przyrząd bardzo małej wymagał troskliwości; funkcjonował on automatycznie. W tak wysokiej temperaturze chloran potażu zamieniając się na chlorek potassu wydawał z siebie wszystek tlen jaki zawierał. Ileż tedy wydawały ośmnaście funtów chloranu potażu! siedm funtów tlenu potrzebnych codziennie dla mieszkańców pocisku.
Lecz niedość było odświeżać tlen zużyty, trzeba jeszcze było usunąć kwas węglowy wywiązany przez od-