Strona:Jules Verne-Anioł kopalni węgla.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

końca życia nie wyjdzie mi z pamięci! (całuje ją w rękę).

HELENKA

Wiesz, Adolfku, że my wszyscy należeliśmy do spisku?

ZOSIA

A jak mi żal było, gdyś sobie rwał włosy z głowy; o mało już wtedy nie zdradziłam tajemnicy; lecz przypomniałam sobie, że mama zakazała mówić, gdyż było to dla twego dobra.

PANI SOLIŃSKA

Nie mówmy już o tem, chodźmy lepiej na obiad, bo i tak zupa zapewne już wystygła.

(Wszyscy wychodzą).
KONIEC