Strona:Jules Verne-Anioł kopalni węgla.djvu/114

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ADOLF (nieśmiało)

Je...est.

PAN TUMICKI

Od wakacyi i ja też myślę umieścić synowca swego w Piotrkowie, będziecie zatem kolegami, bo i on też idzie do drugiej klasy.

ADOLF (z przerażeniem na stronie)

Och, wszystko się wtedy wyda!

PANI SOLIŃSKA

Co mówisz Adolfku?

ADOLF (coraz więcej zakłopotany)

Nic, proszę Cioci... to jest, mówię, że miło mi będzie kolegować z synowcem tego pana. (Na stronie.) Tak miło, iż na samo wspomnienie dreszcze mnie przechodzą.