Strona:Henryk Sienkiewicz-W pustyni i w puszczy.djvu/410

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   402   —

schronili się mali podróżnicy, rozlegały się wciąż wesołe i pełne zachwytu okrzyki. Potem wojownicy odbyli na cześć gości taniec wojenny i stoczyli udaną bitwę, a wkońcu przystąpiono do zawarcia braterstwa krwi między Kalim a M’Ruą.
Ponieważ nie było Kamby, który do tej ceremonii był koniecznie potrzebny, więc zastąpił go stary Murzyn, znający dostatecznie zaklęcia. Ów, zabiwszy koźlę, wyjął z niego wątrobę i podzielił ją na kilka sporych kąsków, poczem jął obracać ręką i nogą rodzaj kołowrotka i, spoglądając to na Kalego, to na M’Ruę, ozwał się uroczystym głosem:
— Kali, synu Fumby, czy chcesz zjeść kawałek M’Ruy, syna M’Kuli — i ty, M’Ruo, synu M’Kuli, czy chcesz zjeść kawałek Kalego, syna Fumby?
— Chcemy — ozwali się przyszli bracia.
— Czy chcecie, aby serce Kalego było sercem M’Ruy, a serce M’Ruy sercem Kalego?
— Chcemy.
— I ręce i włócznie i krowy?
— I krowy!
— I wszystko, co każdy ma lub będzie miał?
— Co ma i będzie miał!
— I aby nie było między wami kłamstwa, ani zdrady, ani nienawiści?
— Ani nienawiści!
— I aby jeden nigdy drugiego nie okradł?
— Nigdy!
— I abyście byli braćmi?
— Tak!