Strona:Adam Mickiewicz Poezye (1822) tom drugi.djvu/192

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Altankę jéj pod témi uwiązałem chłody,
S tych lasów przynosiłem kwiateczki, jagody,
S tych zdrojów stojąc przy mnie wywabiała wędką
Srébrnopiórego karpia, pstrąga s kraśną cętką;
A dziś!.. (płacze.)
XIĄDZ.
Płacz; lecz niestety, boleść przypomnienia
Nas samych trawi, a nic koło nas nie zmienia!
GUSTAW.
Dzisiaj po latach tylu, po takiéj przemianie,
Na miéjscach najsczęśliwszych, w najsmutniéjszym stanie!
Gdybyś wziął martwy kamień, s którym igra dziecie,
I gdybyś z tym kamieniem obchodził po świecie,
A po tém do Ojczyzny wróciwszy zdaleka,
Ten sam kamień, dla tegoż samego człowieka,
Co nim kiedyś, jak dziecko igrał przy piastunie,
Dziś dla starca zmarłego dał pod głowę w trunie;
Gdyby s tego kamienia gorzka łza nie ciekła,
Xięże, kamień, bez sądu rzuć prosto do piekła!