Strona:Adam Mickiewicz Poezye (1822) tom drugi.djvu/191

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tu krwawe z chmur pohańskich świécą się xiężyce,
Tam Niemców potrwożonych następują roty;
Każę wodze ukrócić, w toku złożyć groty,
Wpadam, a za mną szabel polskich błyskawice!
Przerzadzają się chmury, wrzask o gwiazdy bije,
Gradem lecą turbany i obcięte szyje,
Janczarów zgraja pierzchła, lub do piasku wbita,
Zrąbaną s koni jazdę rozniosły kopyta.
Aż pod wał trzebim drogę!.. ten wzgórek był wałem.
Tam ona wyszła patrzéć na igraszkę dzieci,
Tam gdy ją przy chorągwi Proroka ujrzałem,
Natychmiast umarł we mnie Goffred i Jan trzeci.
Odtąd wszystkich spraw moim, chęci, myśli panią,
Ach odtąd dla niéj tylko, u niéj, przez nią, za nią!
Jéj pełne dotąd jeszcze wszystkie okolice.
Tu po raz pierwszy boskie obaczyłem lice,
Tu mnie piérwszéj rozmowy uczciła wyrazem,
Tutaj na wzgórku Russa czytaliśmy razem;