Strona:Adam Mickiewicz Poezye (1822) tom drugi.djvu/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Na skroniach trawa i liście,
Wytarte płótno, przy pięknéj kitajce?
(postrzega sztylet, pustelnik chowa.)
Jaka to na sznurku blacha?
Różne paciórki, wstążek okrajce?
Cha cha cha cha!
Dalibóg waspan wyglądasz na stracha!
Cha cha cha cha!
PUSTELNIK (zrywa się i jakby przypomina się.)
O dziatki, wy się ze mnie śmiać nie powinniście!
Słuchajcie, znałem pewną kobiétę za młodu,
Tak jak ja nieszczęśliwą, z takiego powodu;
Miała takąż sukienkę i na głowie liście.
Gdy weszła do wsi, cała wieś nawałem,
Urągając się z jéj biedy,
Pędzi, śmieje się, wykrzyka,
Podrzyźnia, palcem wytyka:
Ja się raz tylko, raz tylko zaśmiałem!
Kto wié, jeśli nie za to?.. słuszne sądy Boże!
Lecz któż mógł przewidzieć wtedy,
Ze ja podobną sukienkę włożę?
Ja byłem taki szczęśliwy!