Strona:Adam Mickiewicz Poezye (1822) tom drugi.djvu/097

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Duchu przeklęty po co śród parowu
Nieczułej ziemi ogień życia wzniécasz?
Blasku przeklęty zagasłeś, i znowu,
Po co mi znowu przyświécasz?

O sprawiedliwy, lecz straszny wyroku!
Ujrzeć ją znowu, poznać się, rozłączyć;
I com ucierpiał, to cierpieć co roku,
I jakem skończył, zakończyć.

Zebym cię znalazł, muszę między zgrają
Błądzić z długiego wyszedłszy ukrycia;
Lecz nie dbam, jak mię ludzie powitają.
Wszystkiegom doznał za życia.

Kiedyś patrzyła, musiałem jak zbrodzień
Odwracać oczy; słyszałem twe słowa,
Słyszałem co dzień i musiałem co dzień,
Milczéć jak deska grobowa.

Smieli się niegdyś przyjaciele młodzi,
Zwali tęsknotę, dziwactwem, przesadą;
Starszy ramieniem ściska i odchodzi,
Lub mądrą nudzi mię radą.