Strona:Adam Mickiewicz Poezye (1822) tom drugi.djvu/066

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tam stos ogromny kładą pod obłoki,
Dwudziestem sążni długi i széroki,

W środku dąb sterczał, a pod dębem stoi
Niemiecki braniec na dzielnym rumaku, (27)
Z orężem, w hełmie i zupełnéj zbroi,
Trzykroć łańcuchem przykuty do haku;
Wódz to krzyżacki co był posłem wprzody,
Zabójca xięcia, Dyterich z Kniprody.

Biegą mieszczanie, rycérze, kapłany,
Czekają końca, zgadywać nie śmieją;
Każdy zarówno w myślach kołysany
Między bojaźnią, żalem i nadzieją
W zamek smutnémi poziera oczyma,
A słuch na wieści wyprężony trzyma.

Przecież i trąba ozwała się z wieży,
I most opada, i wolnemi kroki
Rusza się orszak w żałobnéj odzieży,
Niosąc na tarczach bohatéra zwłoki,
Przy nich łuk, włocznia, miecz i sajdak leży,
W koło purpurą świéci płaszcz széroki;