Strona:Adam Mickiewicz Poezye (1822) tom drugi.djvu/053

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak, rzecze xiężna: twarz odwraca zbladłą,
Lecz pomieszanie widne w jéj osobie,
Do ust wyrazy nieporządne kładło;
Tak, prawdę mówisz, przypominam sobie.
Jakże to wszystko z głowy mi wypadło!
Biegnę — nie, stójmy — albo, wiém, co zrobię…
Stanęła, milczy, przymkniona powieka,
Czoło pochyłe, w którém się przebija
Jakaś myśl jeszcze ciemna i daleka,
W niepewnych rysach okaże się, mija,
I znowu wschodzi, całą twarz obleka;
Dojrzewa zamiar, staje się wyrokiem,
Już umyśliła, postąpiła krokiem.

„Tak jest, raz jeszcze idę budzić męża,
Wojsko niech zaraz w drogę się wybiera;
Ty Giermku rozkaż osiodłać Hestera, (23)
I wynieś resztę pańskiego oręża.
Wszystko to ma być natychmiast gotowe!
Przykazuję wam imieniem xiążęcia.
Odpowiedź starcze wkładam na twą głowę.
Jaki cel, kędy mierzą przedsięwzięcia,