Strona:Adam Asnyk jako wyraz swojej epoki.djvu/024

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

do niego, gdyby u wrót nie stał ów zimny i nieubłagany archanioł z obosiecznym mieczem, który ją stamtąd wypędził. Ten żal i tęskotę za utraconym rajem, ten przestrach przed szaremi i jałowemi obszarami, które się przed Adamem po wyjściu z jasności rajskiej roztoczyły, wymownie wypowiada Asnyk:

Na co się przyda, mistrzu, twa nauka,
Na co się przyda dla błądzącej rzeszy?
Gdzież masz pociechę, której ona szuka?
Gdzież masz tę miłość, która ją rozgrzeszy?
Dałeś jej ziemi obszary jałowe,
I dożywotnie dałeś jej dziedzictwo,
Ale zabrałeś najlepszą połowę,
Idealnego świata uczestnictwo.
Choć jasne źródła stoją jej otworem,
Ona z nich przecież rozkoszy nie czerpie,
I woła, sercem upadając chorem:
„Poco ja żyję, umieram i cierpię!“


W jednym z sonetów skarga ma charakter więcej miejscowy; cierpienia ogólno-ludzkie kojarzą się z wyjątkowemi cierpieniami społeczeństwa, do którego poeta należy.

Nie myśl o szczęściu, nie myśl o miłości!
Dla nas ten owoc nigdy nie dojrzewa,
My rwiemy inny z przeklętego drzewa,
Co daje wiedzę bytu i nicości.

My znać nie możem uniesień młodości,
Bo już w kolebce truciznę nam wlewa
Widmo haniebnej i krwawej przyszłości,
I do snu pieśni straszliwe nam śpiewa.

Więc młodość nasza mija bezpowrotnie,
Jak błyskawica wśród bezpłodnej burzy,
Serce się nasze wypali i znuży,

I nic nie zdoła podnieść go istotnie —
A gdy nie możem żyć i cierpieć dłużéj...
To na wygnaniu giniemy samotnie.