Strona:A. Conan Doyle-Pies Baskerville’ów.djvu/211

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Oto fotografja tej pary, robiona w Yorku przed czterema laty. Napis brzmi: „Państwo Vandeleur“, ale pani pozna jego z łatwością, i ją również, jeśli ją pani zna z widzenia. A tutaj są trzy, skreślone przez osoby wiarogodne, rysopisy państwa Vandeleurów, którzy, w owym czasie utrzymywali szkołę prywatną St Olivera. Niech je pani przeczyta, a pewien jestem, że nie będzie pani już wątpiła o tożsamości tych ludzi.
Pani Laura spojrzała na dokumenty, a potem zwróciła ku nam surową, skamieniałą twarz kobiety zrozpaczonej.
— Panie Holmes — rzekła po chwili — ten człowiek oświadczył mi się i zapewniał, że się ze mną ożeni, jeśli dostanę rozwód z mężem. Podły! okłamał mnie w niesłychany sposób. Nie powiedział mi nigdy słowa prawdy. I dlaczego?... Dlaczego?... Zdawało mi się, że działał jedynie w moim interesie, a teraz widzę, iż byłam tylko narzędziem w jego ręku. Dlaczego miałabym być wspaniałomyślna względem tego, który mnie tak niecnie oszukał? Dlaczego miałabym ochraniać go od skutków jego własnych występnych czynów?... Niech mnie pan pyta o wszystko, a odpowiem szczerze, nic nie ukrywając. Przysięgam panu tylko, że, gdy pisałam ów list, nie miałem żadnych złych zamiarów względem sir Karola Baskerville’a, który był mi najżyczliwszym przyjacielem.
— Wierzę pani najzupełniej — odparł Sherlock Holmes. — Opowiadanie tych wydarzeń musi być pani bardzo przykre. Ułatwię to pani zatem; będę mówił, co zaszło, a pani może mnie