Strona:A. Conan Doyle-Pies Baskerville’ów.djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wszelkich usiłowań, by znaleźć niezbite dowody, pozwalające wnieść skargę do sądu.
— A w jaki sposób zabierzesz się do tego?
— Pokładam wielkie nadzieje w pani Laurze Lyons; może nam być bardzo użyteczna, skoro jej wyświetlimy całe położenie. Mam też swoje własne plany. Kto wie, co nam jutro przyniesie. Ale mam nadzieję, że będę ostatecznie górą, zanim dzień jutrzejszy minie.
Nie mogłem nic więcej dowiedzieć się od niego i, zatopieni w myślach, doszliśmy do bramy zamku.
— Wejdziesz ze mną? — spytałem.
— Wejdę; nie widzę potrzeby dalszego ukrywania się... Jeszcze jedno słowo, Watsonie. Nie wspominaj sir Henrykowi o psie. Niechaj myśli o przyczynie śmierci Seldena to, co Stapleton chce, żebyśmy myśleli. Będzie odporniejszy wobec próby, która go czeka jutro; wszak, jeśli się nie mylę, doniosłeś mi w raporcie, że jest zaproszony na obiad do Merripit House?
— Tak, i ja również.
— Ty wymówisz się czemkolwiek, a on pójdzie sam. Wymyślimy dla ciebie jaki powód. A teraz, skoro spóźniliśmy się na obiad, sądzę, że dostaniemy przynajmniej kolację.