Pieśni Petrarki/Sonet 217

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Francesco Petrarca
Tytuł Pieśni Petrarki
Wydawca nakładem tłumacza
Data wyd. 1881
Druk Józef Sikorski
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Felicjan Faleński
Źródło Skany na commons
Indeks stron
Sonet 217.

Osobliwie dziwaczny jest pomysł tego Sonetu. Niby, ze wschodem słońca, niebo, i ziemia do miłości się budzą (właściwie zaś Apollo i Laura); z tego zaś wzajemnego ich uczucia rodzi się laur, przez poetę na cześć Laury, jak wiadomo, wielbiony.

Wieczoru pragnąć, nienawidzieć zorzy,
Zwykli szczęśliwi ziemscy kochankowie —
U mnie zaś, szczęścia kresem zmrok się zowie,
A jego świtem — brzask jutrzenki hożej.
Gdyż jednocześnie wtedy, wśród przestworzy,
Dwóch słońc blask bije w nocnej ćmy pustkowie —
Że zaś królami w równej są połowie,
Więc ztąd się Miłość Nieba z ziemią tworzy.
Z tej zaś początek jest owego drzewa.
Które w mem sercu swój przybytek miewa
Na cześć tej, którą czczę nad własne życie.
Więc dziwnie sprzeczne moje są zwyczaje:
Bom chętny temu, co mię dręczy skrycie —
Nie chcę zaś tego, co mi spokój daje! —





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Francesco Petrarca i tłumacza: Felicjan Faleński.