List do Iózefa B...

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Aleksander Fredro
Tytuł List do Iózefa B...
Pochodzenie Nieznany zbiór poezyj
Wydawca Towarzystwo Miłośników Książki
Data wyd. 1929
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


XX
LIST
DO IÓZEFA B...
ODSÉŁAIĄC DZIEŁA FELIŃSKIEGO

Piękne czytaiąc Felińskiego Dzieła,
Także mnie chętka do spiewania wzięła,
Także kastalskiéy chciałem łyknąć wody;
Lutnię więc moię wyciągam z komody,
Tę Lutnię którą przed kilkoma dniami,        5
W zażartéy kłótni z hardemi Muzami,
Żalem, rozpaczą i zemstą uięty,
Stłukłem i w stare zarzuciłem sprzęty;
Biorę ią zważnie, w około obziéram,
W górze krępuię, u dołu podpiéram;        10
A poskleiawszy kawałek z kawałkiem,
Kiedy myslałem że iuż dobra całkiem,
Kiedym się trudził uięciem méy ręki,
Czyste i mocne wydobywać dzwięki,
Nagle myśl zmieniam, sam mówię do siebie:        15
„Pocóż w téy trudnéy dręczysz się potrzebie,
Czyś iuż zapomniał Boala naukę,
Od któréy zaczął rymotworczą sztukę,
Że się na Parnas pusciłeś tak smiało.
Gdzie iuż szło tylu i tylu zleciało —        20
Day sobie pokóy, wolisz browar zwiedzić,
Wolisz w gorzelni przy robocie siedziéć,
Zayrzéć do stayni, folwarku, stodoły
Lub poyśdź na przedaż gdzie się karmią woły“ —
I wielka prawda — więc mę lutnię kładę,        25
Samemu sobie dobrą dałem radę,
Bo na cóż gwałtem i zdatności sprzecznie,
Z dzieł rymotworczych chcąc słynąc koniecznie,

Pisać złe ody, lub ckliwe sielanki,
Gdzie same owce, flety i kochanki,        30
Albo też niby z daru Melpomeny,
Usypiać widza przewlekłemi treny —
Czy niedość, piscząc czasem do sąsiada,
Że od niechcenia wiérszyk się układa,
I myślą piękną, dowcipnym obrazem,        35
Zmusić do pochwał i zazdrości razem... —
Lecz znowu myślę: cóż więc będę robić,
Czémże się zaiąć, czémże chwile zdobić? —
Bo ieśli sąsiad wolnym tylko czasem,
Ładne wiérszyki pisze iak nawiasem,        40
To przyiemności tysiąc ma w odwodzie;
Czy to się trudni w gustownym ogrodzie,
Czy idzie w stayni Milorda popieścić,
Lub nowe z stada rumaki umieścić;
Czy idzie, Arab gdzie łańcuchem sczęka,        45
Gryzie i biie, grozi lub się lęka,
Lecz gdy poznaie że to Pan nadchodzi,
Hardy kark zgina, i bystrość łagodzi;
Czyli też iadąc po komeszach z rana,
Bierze za sobą rączego Bałana,        50
Bałana który smiały i zażarty,
Piérwszy do boiu liczne wiedzie charty —
Nigdy on pańskiéy niezawiodł nadziei,
Nigdy z Hułkowskiéy zwiérz nieuszedł kniei,
Czy ufny w lekkość zaiąc szybkonogi,        55
Z ostrych pokładów twardéy dopadł drogi,
Czy hytra[!] liszka ze zdradą obfitą,
Spiesząc do iamy uwodziła kitą,
Bałan tu hytrość[!] tam szybkość zwyciężył,
I zawsze troki zdobyczą obciężył —        60
Niemam tych zabaw — więc znów lutnię chwytam,
Co będę śpiewać, czy dobrze — niepytam —

Niepragnąc pochwał, nieszukaiąc sławy,
Sobie chcę nucić, nucić dla zabawy;
Lecz gdyby z czasem ta rozrywka mała,        65
W dzikie szaleństwo przemienić się miała,
Gdybym miał kiedy, co łatwo bydź może,
W dzień wszystkich nudzić, tém co w nocy złożę,
I w mroz czy upał, trzymaiąc za poły,
Prawić przechodniom com przedał do Psczoły,        70
Wtedy Józefie day dowód twey łaski,
Wykradniy Lutnię i połam na trzaski. —





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Aleksander Fredro.