Jana Kochanowskiego Dzieła polskie (1919)/Psałterz Dawidów/Psalm XLV

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Tytuł Psałterz Dawidów
Podtytuł Psalm XLV
Pochodzenie Jana Kochanowskiego Dzieła polskie: wydanie kompletne, opracowane przez Jana Lorentowicza
Wydawca Tow. Akc. S. Orgelbranda S-ów
Data wyd. [1919]
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Jan Kochanowski
Indeks stron
PSALM XLV.

Eructavit cor meum verbum bonum.

Serce mi każe śpiewać Panu swemu,
A sercu język posłuszny pełnemu

Odbiera słowa i nowy rym dzieje,
Ledwie tak prędko pisarz pismo leje.

Żaden, o królu[1] żaden twej urody
Nie dojdzie między ludzkimi narody,
Żaden wdzięczności pięknej twarzy twojej;
Hojnieć użyczył Pan Bóg łaski swojej.

Przypasz do boku swój miecz uzłocony,
Cny bohatyrze, miecz na wszystki strony
Sławny i znaczny; z tym się ty rusz śmiele
I grom niechętne swe nieprzyjaciele.

Prawda i ludzkość twój wóz niech sprawuje,[2]
A sprawiedliwość wodzami szafuje;[3]
Za tych powodem, o królu cnotliwy,
Będziesz poczynał ręką swoją dziwy.

Twe ostre strzały są nieuchronione,
Temi ugodzisz w serca zajątrzone
Swych nieprzyjaciół, a strachem twej zbroje
Możne narody przyjmą jarzmo twoje.

Stolicy twojej, o niezwyciężony
Królu, żaden kres nie jest założony;
Laska rozmiaru, laska prostowania,
Jest laska, królu, twego panowania.

Umiłowałeś sprawiedliwość świętą,
Masz w nienawiści bezbożność przeklętą;

Przeto cię Pan twój znaczną przed inszymi
Uczcił powagą rówienniki twymi.

Piżmem i mirrą pachną drogo tkane
Twe szaty, w skrzyniach słoniowych chowane;
Zewsząd ci rozkosz płynie, między swemi
Cory królewskie masz ulubionemi.

Otóż i pannę[4] dawno pożądaną
Masz wedla siebie, złotem przyodzianą.
Słuchaj mię, zacna królewno, a moje
Życzliwe słowa włóż pod serce swoje.

Już teraz matki i miłej rodziny,
Już zapamiętaj[5] ojczystej krainy;
Król cię ulubił sobie przed wszytkiemi,
A ty Go zwycięż posługami swemi.

Tobie bogata Tyros, o królowa,
Już dawno zacne upominki chowa;
Lubo kto skarby, lub kto hard dzielnością,
Wszyscy przed tobą padną z uczciwością.

Perły, a złoto i drogie kamienie,
Ubiór tej zacnej panny i odzienie,
Ale przy twarzy gaśnie ubiór złoty,
A zaś urodę przeważają cnoty.

Taka, o królu wszechmożniejszy, żona
Dnia dzisiejszego tobie przyniesiona;
Z nią orszak panien, krewnych liczba wielka,
Bębny i trąby i muzyka wszelka.


Lecz i ty, panno, nie szukaj przyczyny
Łez niepotrzebnych; w rychle (da Bóg) syny
Miasto rodziców oglądasz, a zatem
Doczekasz, że i władać będą światem.

Zdrów bądź, o Królu, ciebie ja wdzięcznemi
Nie przepamiętam[6] nigdy rymy swemi;
A póki harfa palców słuchać będzie,
Zacna być musi Twoja sława wszędzie.




  1. król Salomon.
  2. kieruje.
  3. trzyma wodze, lejce.
  4. córkę Faraona.
  5. zapomnij.
  6. nie zapomnę (wysławiać)





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Kochanowski.