Dźwięki minionych lat/Podróż na Syberyą

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Gustaw Ehrenberg
Tytuł Podróż na Syberyą
Wydawca Imprimerie de Maistrasse et Compagnie
Data wyd. 1848
Miejsce wyd. Paryż
Indeks stron
PODRÓŻ NA SYBERYĄ.



Siadł zwoszczyk na przodzie, koń dzwonkiem zadzwonił,
Kibitka leciała, jakby wiatr ją gonił,
I Moskwy szérokie mijała ulice;
Kacapy z brodami, rozdziawiwszy gęby,
„To Polak buntowszczyk!“ mówili przez zęby
I na mnie zgłupiałe zwracali źrenice.
 
I ledwie czasami dziewica z uboczy,
To na mnie nieśmiałe podnosiła oczy,
To znowu je na dół spuszczała w milczeniu;
I ledwie czasami żałośnie a dumnie
Młodzieniec, przechodząc, zwracał wzrok swój ku mnie,
A wiele słów było w tém jedném spojrzeniu!
 
Jam siedział rozparty w kibitce wspaniale,
Kapelusz na bakier wcisnąłem niedbale,
J lulkę kochankę u swych ust uwiesił;
Rozsiadłem się lepiéj, miejsce’m zajął szérsze,

I takie zacząłem komponować wiersze:
(Lecz wprzódym kapelusz jeszcze głębiéj wmiesił).
 
Oj! jeszcze nie biéda, choć zima tak skrzepła;
Kajdany na nogach? to tylko dla ciepła;
A straż ta z żołnierzy? to przeciw złodziejom.
Wszak człowiek powinien czoła nawałnicy
Odważnie nadstawić, i na szubienicy
Dopiero, pod stryczkiem, plunąć w pysk nadziejom.
 
Oj! jeszcze nie biéda, póki lulkę palę,
I póki mi jeszcze pozwolą Moskale
Ugaszać cierpienia w gęstych kłębów tłumie;
Wszak tylko mil tysiąc, podróż niedaleka!
Więc jedźmy, więc jedźmy! bo co mnie tam czeka,
Ach tego mój język powiedzieć nie umie!
 
Oj! jeszcze nie biéda; kraj pełen uroku:
Tam Włochy są z lodu, tam noc trwa pół roku,
Tam śliczne dziewice jak klocki dębowe.
Dusze gorejące zawsze niebezpieczne;
Więc lepsze nam śniegi i mrozy odwieczne,
I lepsze pałace podziemne, grobowe.
 
Oj! jeszcze nie biéda; krainato śliczna,
Tam kwitnie szczególniéj sztuka dramatyczna,

Tam co dzień trajedye, morderstwa i męki;
Muzyką Sybirską miły brzęk łańcucha,
I razy batogów przyjemne dla ucha,
I hurra Kirgizów, i Polaków jęki!
 
Jam siedział rozparty w kibitce wspaniale,
Kapelusz na bakier wcisnąwszy niedbale,
Jam lulkę kochankę u mych ust uwiesił;
Rozsiadłem się lepiej, miejsce’m zajął szérsze,
A kiedy skończyłem komponować wiérsze,
Jam na łeb kapelusz jeszcze głębiéj wmiesił.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Gustaw Ehrenberg.