Boska Komedia (Stanisławski)/Piekło - Pieśń XIV

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
PIEŚŃ CZTERNASTA.

Zdjęty miłością rodzinnego kraju,
Zgarnąłem zewsząd liście rozproszone
I oddał temu, co już stał ochrypły.

Idąc, przyszliśmy potem do granicy,
Co dzieli drugi zakres od trzeciego
I kędy dano było mi oglądać
Sprawiedliwości Boskiej straszne sprawy.
Chcąc jasno nowe wyobrazić rzeczy,
Powiadam, żeśmy stanęli na stepie,
Co z łona wszelką roślinność odpycha.
Ów las boleści wieńcem go otacza,
Jak znowu las ten wieńczy smętna rzeka.
Szliśmy powolnie, trzymając się brzegu,
A całą przestrzeń zalegały piaski
Głębokie, suche, właśnie takie same
Jak te, co Katon deptał swemi stopy.[1]
O Zemsto Boska! Jakżeś być powinna
Straszną każdemu, który czytać będzie
To, co mym oczom objawionem było!

Widziałem wielkie tłumy duchów nagich,
Wszystkie płaczące, niezmiernie żałośnie,
A każdy, zda się, inny wyrok znosił.
Ci na wznak leżą, ci skurczeni siedzą,
A inni za się bez ustanku chodzą.
Większe są tłumy błądzących do koła,
Mniejsze leżących w męczarniach na ziemi,
Za to ich język sroższe męki głosi.
Na step piasczysty spadały powolnie
Szerokie płaty ognistego deszczu,
Jako wśród ciszy śnieg na Alpach pada.
Jak Alexander w skwarnej Indji krajach
Widział na wojsko spadające ognie,
Które na ziemi jeszcze się paliły,
I kazał półkom deptać po tej ziemi,
Bacząc, że łatwiej zagasić płomienie.
Póki się z nowym nie zetkną żywiołem;
Tak i tu z wyżyn schodził ogień wieczny.
Jak od krzemienia żagiew się zapala,
I potępieńców podwajał cierpienia.
Ręce nieszczęsnych, niby w tańcu szybkim,
Bez odpoczynku po stronach latały,
Wciąż odpychając ukąszenia ognia.

Rzekłem do Mistrza: O ty, co w zawody
Zwyciężasz wszystkie, prócz tej, którą czarci
Stawili dla nas u wnijścia do twierdzy,[2]
Powiedz mi, kto jest ten olbrzym, co zda się

Niedbać na ogień? Dumny, w kłąb zwinięty,
Leży na ziemi, jak gdyby mu wcale
Ten deszcz ognisty nie sprawiał męczarni? —
A potępieniec, który się domyślał,
Że Mistrza pytam o niego, zawołał:
„Jakim był w życiu taki i po śmierci!
I gdyby Jowisz gniewem zapalony
Zamęczył w końcu swojego kowala,[3]
Z którego ręki wziął on piorun ostry,
Który mnie przeszył w ostatnim dniu życia;
Gdyby zamęczył wszystkich po kolei
Cyklopów w czarnej kuźni Mongibello,[4]
Wołając: pomóż! pomóż mi Wulkanie!
I gdyby we mnie, jak w bitwie pod Flegrą,[5]
Ciskał pioruny z całej swojej mocy; —
Jeszczeby z zemsty swej nie miał pociechy!“ —

Natenczas Mistrz mój począł tak gwałtownie
Mówić, jak przedtem nie słyszałem nigdy!
„O Capanea! pycha nieugięta
Zawsze największą będzie tobie karą;
Bo nad zajadłość twoją nie masz męki,
Której ból równy byłby twej wściekłości!“
Potem się ku mnie z łagodniejszą twarzą
Zwrócił i rzecze: „Jest to jeden z siedmiu
Królów, co sławne oblegali Teby.[6]
Gardził on Bogiem i dotąd nim gardzi,
I przebaczenia nie zdaje się błagać.

Ale, jak rzekłem, ta pogarda jego
Słuszne męczarnie nieci w jego łonie. —
Idź, teraz za mną, a bacznie uważaj,
Abyś nie stąpił na spalone piaski.
Pilnuj się zawsze krańców tego lasu.“

Idąc w milczeniu przyszliśmy do miejsca,
Gdzie z lasu mała wytryskała rzeczka,
Której czerwoność dotąd mnie przeraża.
Jak strumień, który z Bulicanie bieży,[7]
Gdzie wodą jego dzielą się grzesznice;
Tak owa rzeczka płynęła przez piaski.
Dno jej i brzegi, i kraje tych brzegów
Były z kamienia, więc mi się zdawało,
Że tędy właśnie iść nam należało.

„Ze wszystkich rzeczy, com tobie ukazał
Od czasu gdyśmy weszli przez tę bramę,
Której nikomu próg nie jest wzbroniony,[8]
Oczy twe żadnej nie widziały jeszcze
Równie znaczącej, jako jest ta rzeka,
Nad której falą wszelki płomień gaśnie.“ —
Te były słowa Mistrza, więc go proszę,
Żeby mi raczył pokarmu udzielić,
Którego żądzę rozniecił w mej duszy.
„Jest pośród morza, Mędrzec się odzywa,
Kraj wyludniony, który zwie się Kretą.
A miał on króla, za czasów którego

Jeszcze świat cały był w stanie czystości.[9]
I jest tam góra, która zwie się Idą,
Niegdyś ozdobna i w gaje i w wody,
Dziś spustoszała, jak wszelka rzecz stara.
Miejsce to niegdyś za kolebkę pewną,
Wybrała Rhea dla swojego syna,[10]
I żeby łacniej ukrywać płacz jego,
Kazała w koło wielki hałas czynić. —
We wnętrzu góry jest starzec olbrzymi,[11]
Ku Damiecie zwrócony plecami,
A na Rzym patrzy jak na swe zwierciadło,
Głowę ulaną ma z przedniego złota,
Z czystego srebra piersi i ramiona
A dalej z miedzi aż do nóg rozdwoju,
Ztąd zaś do dołu z dobrego żelaza;
Lecz prawą stopę ma z palonej gliny,
I na tej właśnie więcej się opiera.
Każda część jego, prócz tej która złota,
Przez popękane szczeliny łzy sączy,[12]
Które złączone na wskroś wiercą grotę,
Potem po skałach spadając w te doły,
Tworzą Acheron i Styx, i Flegeton!
W końcu, tem wązkiem zbiegając korytem,
Tam upadają, zkąd już niemasz znijścia[13]
I tworzą Kocyt. Jakiem jest to bagno?
Sam to obaczysz, więc nie mam co mówić.“ —
A ja mu na to: Jeżeli ten strumień
Z naszego świata bierze swój początek,

Czemuż dopiero widzimy go tutaj? —
A on mi znowu: „Wszak wiesz, że to miejsce
Jest okoliste; a choć już nie mało
Zrobiłeś drogi, zawsze w lewą stronę
Zwracając stopy i schodząc do głębi, —
Przecież całego nie obszedłeś koła.
Jeżeli tedy przed nami się zjawia
Jaka rzecz nowa, toć to nie powinno
Na lice twoje wywołać zdziwienia.“
A ja znów: „Mistrzu! kędyż się znajdują
Flegeton, Leta? o tej zamilczałeś;
Drugi, jak mówisz, tworzy się z łez deszczu? —
— „Nie możesz wątpić, Mistrz mój odpowiada,
Że mi są miłe wszystkie twe pytania;
Wszakże we wrzeniu tej czerwony wody
Mógłbyś na jedno z nich odpowiedź znaleść.[14]
Letę obaczysz wewnątrz tej otchłani,
Gdzie dusze grzeszne obmywać się idą,
Kiedy pokuta zagładzi ich winę.“[15]
A potem rzecze: Czas się już oddalić
Od tego lasu. Staraj się iść za mną:
Idźmy brzegami, bo nie rozpalone,
I wszelki płomień nad niemi zagasa.“







  1. To jest piaski Libijskie, przez które Kato Utyceński po śmierci Pompejusza przedzierał się dla złączenia się z wojskiem Juby. Opis tego w Farsalii Lukana (IX v. 450 etc.)
  2. Obacz Pieśń VIII. i IX.
  3. To jest Wulkana, który kuł dla Jowisza gromy.
  4. Cyklopowie pod zwierzchnictwem Wulkana pracowali w kuźni, która miała się znajdować we wnętrzu góry Etny, inaczej zwanej Mongibello.
  5. Flegra dolina w Tessalji, gdzie miała się odbyć walka olbrzymów z bogami.
  6. Sławne to oblężenie Thebow przez siedmia krolow: Adrasta, Polynika, Tydeusza, Hippomedona, Amphiarausza, Parthenopeusza i Kapaneusza, miało miejsce około 1225 r. przed Chr. — Stacjusz w Thebaidzie swojej mowi o Kapaneuszu: Superum contemptor et aequi. (III. V. 602.) Ów dumny bezbożnik zginął od ręki Jowisza, który nań grom swój cisnął. —
  7. Bulicame. Pod tem imieniem znane jest do dziś dnia źródło wrzącej wody, znajdujące się o dwie mile od Witerby. Widać, że to źródło uczęszczanem już było za czasów Dantego, i że grzesznice, to jest nierządne niewiasty, wysiedliły się ku niemu z miasta, dla posługi tych, co pod pozorem ratowania zdrowia u źródeł mineralnych, szukali tam rozkoszy światowych.
  8. Brama przez którą weszli Poeci do pierwszego piekieł koła. (Obacz Pieśń III).
  9. To jest za czasów Saturna.
  10. Rhea, żona Saturna (Czasu), który zwykł pożerać własne dzieci swoje, w zaroślach góry Idy ukryła kolebkę syna swego Jowisza, i żeby Saturn nie słyszał płaczu dziecięcia, — kazała bić w bębny i grać na rozlicznych instrumentach.
  11. Obraz tego starca zdaje się być wziętym z proroctwa Daniela, Rozdz. II. w. 30 do 33. — Pod figurą tego starca Dante rozumie zapewne rożne epoki czasu, począwszy od złotego wieku niewinności, aż do ostatecznego zepsucia (wiek gliniany). Że ów starzec stoi odwrócony plecami ku Damiecie (w Egipcie), a zwraca się twarzą ku Rzymowi, to wykładają tym sposobem, że starzec, — ten symbol czasu, — odwraca się od bałwochwalstwa i zwraca się prawdziwej religji. — Zresztą jest mnóstwo różnych komentarzów na ten ustęp. (Obacz treść ich w wydaniu Bianchi i Costa: appendice al Canto XIV. p. 99 — 101).
  12. Owe łzy sączące się ze szczelin, oznaczają grzechy, występki i zbrodnie, których się ludzie dopuszczają od czasu, kiedy wyszedłszy ze złotego wieku niewinności, coraz głębiej upadają w otchłań zepsucia. Z tych to początek biorą wszystkie wody piekielne. Myśl dziwnie głęboka i najpoetyczniej przedstawiona.
  13. Tam upadają, zkąd już niemasz znijścia. To jest do ostatniego zakresu dziewiątego piekieł koła, które jest w samym środku ziemi. Wyobraża więc poeta, że doszedłszy do owego środka i idąc dalej, już się nie zchodzi na dół, ale się podnosi ku powierzchni ziemi.
  14. Wirgiliusz chce powiedzieć, że Dante ze wrzenia wody w strumieniu, nad którym stali Poeci, mógł by się domyślić, że to właśnie jest Flegeton, bo Flegeton, pochodzi od greckiego φλἑγω co znaczy palic się, wrzeć.
  15. Letę, jako rzekę zapomnienia, Dante umieścił w czyścu. W niej to dusze, obmywają się przed wstąpieniem do Raju. Samego Poetę tymże sposobem oczyszcza Matylda, przed tem, nim Beatricze wprowadza go do raju. (Obacz. Czyśca Pieśń XXXI.)