Komu tu duszno? Kto tu, znużony
Walką, w zwycięstwo nie wierzy?
Czy się wyrzekły duchów miliony
Krwi swych słonecznych szermierzy?
Czy do poświęceń niema nikogo?
Czy natchnień pękła już struna?
Precz małoduszni z twarzą złowrogą —
Audaces iuvat fortuna!
Żyzna ta ziemia w krew i w nieszczęście,
Kochanka śmierci aniołów.
Lecz się, jak feniks,[1] w orężów chrzęście
Do życia budzi z popiołów.
Krwią się nasz zasiew krzewi i pleni —
Z pod grobowego całuna
Wstańmy i wzlećmy życiem płomieni! —
Audaces iuvat fortuna!
Ho — ho! nie straszcie wy nas grobami,
My znamy czarne ich wnętrza!
A czem gorętszy piorun nad nami,
Tem nasza miłość gorętsza.
Ręka do ręki na uścisk bratni!
Nam śmierć na polach — nie truna!
Upadnie pierwszy, stanie ostatni —
Audaces iuvat fortuna.
A czy zwyciężym? Któż ptaków pyta,
Czyli przelecą przez morza?
Dla płochej rzeszy droga ubita,
Na mężnych leży moc boża.
Skłońmy się Bogu i Pannie świętej
O oręż, o moc pioruna,
A kto raz zadrży, trzykroć przeklęty! —
Audaces iuvat fortuna.
1860.
↑Feniks, ptak bajeczny, odradzający się z własnych popiołów — symbol odrodzenia.